Łatwe hasła dostępu to pożywka dla hakerów!

123456….. i wchodzę!

Nasuwa się jedno pytanie: czy jeśli hakerzy bez trudu włamują się na serwery należące do z pozoru najlepiej zabezpieczonych instytucji świata i wojska, wywiadu, banków czy firm z branży IT, oznacza to, że przeciętny Kowalski praktycznie jest bezsilny?

Odpowiedź brzmi: i tak, i nie. Trzeba bowiem pamiętać, że do konta, komputera czy telefonu przeciętnego Kowalskiego raczej nie włamie się pełna determinacji, zorganizowana, świetnie wyszkolona i wyposażona w najnowocześniejsze aparaty grupa. Natomiast przed podstawowymi zagrożeniami czy też po prostu dostępem niepożądanych osób każdy „Kowalski” może i powinien się bronić.

„Łamałem ludzi, a nie hasła” – napisał w swojej książce Kevin Mitnick, który jest jednym z najbardziej znanych hakerów. Najczęściej bowiem dostęp do konta czy serwera umożliwia jedno łatwe hasło, którego odgadnięcie wymaga odrobiny researchu bądź nawet szczęścia. I nie trzeba w tym miejscu przypominać, jak wyglądały login i hasło do lnotebooka naszego polskiego premiera Donalda Tuska.

Łatwe hasło to łatwy dostęp!

Pod koniec roku 2010 amerykańska grupa Gnosis dokonała włamania na portal Gawker, chcąc wykazać, jak słabe ma on zabezpieczenia. Hasło do konta zdecydowanej większości z nich brzmiało: „123456″, „qwerty” bądź „abc123″. Podobny przykład bez trudu znaleźć można na naszym podwórku. Pewna grupa polskich hakerów za pomocą specjalnie opracowanego skryptu postanowiła sprawdzić, do ilu profili na portalu Gadu Gadu (obecnie GG) można się dostać, stosując niewyszukane hasło „123456″. Efekt był zaskakujący, ponieważ okazało się, że takie hasło miało prawie… 10 tys. użytkowników.

Zanim więc zaczniemy się obawiać złodzieja, najpierw sami sprawdźmy, czy nie zostawiliśmy mu otwartych drzwi, nad którymi widnieje napis: „Wchodź śmiało, nikogo nie ma w domu”.

powiązane posty